wtorek, 14 października 2014

Rozdział siódmy



Walka


Stanęliśmy oko w oko z bestią sięgającą niemal do czubka mojej głowy – a trzeba wiedzieć, że miałem metr siedemdziesiąt wzrostu. Zwierzowi z buzi wystawały dwa zadziwiających rozmiarów kły. Miał sierść koloru zgniłej pomarańczy, którą pokrywały cętki. Przypominał nieco kota, lecz dla jasności: kotem nie był.
– To gepard – syknęła cicho Lin niemal mdlejąc ze strachu.
Keira w tym samym momencie zaczęła strzelać, lecz pociski odbijały się od cielska geparda nawet trochę go nie raniąc.
W następnej chwili zwierzę znalazło się przy Keirze nadal mozolnie wystrzeliwującej pociski. Wszyscy inni stali jak sparaliżowani. Wiedziałem, że jak czegoś nie zrobię to siostra Ev’a straci życie. Więc zrobiłem. Może było to kompletne wariactwo, ale nie widziałem innego wyjścia z tej sytuacji.
Sam zacząłem biec w stronę geparda. Zwierzę było tak zdziwione, że zatrzymało się na chwile. Wystarczyło mi to. Wyjąłem zza psa nóż i wbiłem w łapę geparda – byłem b a r d z o blisko niego.
Bestia zakwiliła i skuliła się. Zacząłem iść powoli w tył.
Gepard jednak nagle odzyskał nad sobą panowanie. Wydał z siebie potężny ryk, a potem staną na chwile na dwóch łapach przez co wyglądałem jak mrówka.
– W nogi – wrzasnęła Lin ciągnąc mnie za sobą.
Biegliśmy ile sił w nogach, a ogromny gepard deptał nam po piętach. Ryczał i chuchał na nas swoim oddechem pachnącym stęchlizną. Zrozumiałem, że to musiał być zapach ciał jego ofiar. Zemdliło mnie, ale zdążyłem powstrzymać odruch wymiotny atakiem paniki.
Keira i Lin na zmianę strzelały z pistoletów, lecz żadna nie pozwoliła sobie na wykończenie amunicji. Doskonale wiedziały, że niewiele zdziałają, bo kule jedynie drasnęły geparda.
Zatrzymałem się jak słup soli usłyszawszy rozdzierający powietrze wrzask. Nie pomyliłbym go z niczym innym. To był Ev.

***

Wiem, że rozdział jest bardzo, ale to bardzo krótki, ale poprostu go nie skończyłam. Co mnie powstrzymało przed tym?
To, że dzisiaj musiałam pochować swojego najlepszego przyjaciela, który zginał w niedziele wjeżdżając motorem w tira.

Postanowiłam dodać ten nieskończony fragment, gdyż przez najbliższe dwa tygodnie będę mieszkać u kuzyna i nie będę miała ani możliwości ani czasu na pisanie, a tym bardziej na dodawanie czegokolwiek. 
Zapewne też nie dotrzymam słowa dodawania notek co dwa tygodnie, więc przypuszczalnie uda mi się coś dodać na początku listopada. 

Pozdrawiam i do zobaczenia... Hm... napisania.

Lady Exodus

8 komentarzy:

  1. rozdział rzeczywiście krótki, ale treść mi to rekompensuje... Podoba mi się ta walka z gepardem... Dobrze opisana, taka jaka powinna być :)
    Końcówka intrygująca... Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne xD Mogę prosić o informowanie mnie o następnych rozdziałach na http://beauty-brutal.blogspot.com/? Bardzo proszę ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiedziałabym, że rozdział jest za krotki, ale jest zbyt świetny by narzekac xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero teraz komentuję tego bloga, przepraszam ;c
    Rozdział CUDOWNY, mogłabym sobie ponarzekać, że jest krótki itp., ale ci wybaczam i czekam na kolejny (dłuższy ;p).
    http://i-was-wrong-rywalki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny zapowiada się na naprawdę baaardzo długi. Połowę mam na papierze, a drugą połowę w głowie, ale jak to sobie wyobrażam to widzę kolosa. Chyba będą musiała rozdzielić na dwa :P

      Usuń
  5. Jeżysz, jaka jestem głupia i roztrzepana. Zgubiłam hasło do mojego poprzedniego konta, więc musiałam założyć nowe. ^-^
    Extra rozdzialik.
    Weny i zdrówka życzy,
    Elvira Q alias Zaczytana XD

    OdpowiedzUsuń